A co, jeśli odpowiedzi znajdziesz we wcieleniach?

Na etapie rozwoju duchowego każdy z nas otwiera swoją świadomość dla przestrzeni innej, niż tylko ta widziana „szkiełkiem i okiem”: mierzalna, określona, nazwana i odczuwana stricte fizycznie. Bardzo rzadko zdarza mi się współpracować z osobami, które absolutnie sceptycznie podchodzą do możliwości wędrówki duszy ludzkiej poprzez kolejne wcielenia. Zapewne dlatego, że takie osoby nie poszukują siebie w poprzednich reinkarnacjach, będąc mocno osadzonymi w „tu i teraz”. Osoby, które przychodzą po wsparcie, poszukują odpowiedzi dla siebie i na najważniejsze często życiowe pytania; poszukują ścieżki otwierającej przepracowanie określonych lekcji, drogi rozwoju osobistego, a to wymaga otwartości i wiary. Nie poddają w wątpliwość, że dusza ludzka dążąc do ciągłego wzrastania potrzebuje całego spektrum doświadczeń, by móc poznać każde doznanie, dotknąć każdego uczucia, zaznać każdej emocji; by być wszędzie i widzieć wszystko, zanim po właściwym przeżyciu tego, co tylko możliwe – połączyć się docelowo z Wszechjaźnią i Światłem. Osoby są coraz bardziej otwarte na te duchowe prawdy.

Są jednak tacy, którzy zgłaszają się do mnie, prosząc o wsparcie w zakresie uzdrowienia duszy, o odczyt wcieleń lub uzdrowienie różnych karmicznych obciążeń - nie w pełni dowierzając, że taki świat jest odczuwalny w ramach naszego. Są tacy, którzy oczekują jakiegoś wyjątkowego potwierdzenia, związku z tym co było kiedyś - poza ich fizyczną pamięcią - a tym co jest dzisiaj, w doczesnym życiu. I jest tak, że w trakcie działań te oczekiwane potwierdzenia otrzymują, bo przeprowadzając wgląd we wcielenia opowiadam o cechach, upodobaniach albo lekcjach do przepracowania, które te osoby utożsamiają z aktualnymi doświadczeniami. Wcielenia i doświadczenia zachowane w pamięci duszy stanowią jakże często odpowiedź na to, z czym tu i teraz człowiek się mierzy, jakie ma lęki, a nawet „irracjonalne” fobie (bo nie oparte o doświadczenia z tego życia) jak np. strach przed wodą, ogniem, pająkami, wysokością etc.; jakie ma pasje i zainteresowania, jakie rejony świata przyciągają go lub jakich nie chciałby odwiedzić nawet za dopłatą; jakich języków uczy się z zaskakującą lekkością, a jakie budzą wewnętrzny zgrzyt; jakie kultury lub cywilizacje budzą w nim żar i ciekawość; czy nosi niewiadomego pochodzenia blizny... Nawet wrażliwość określonych organów ludzkiego ciała może mieć powiązanie z powtarzającymi się wypadkami w reinkarnacjach, jako że naruszona w takich sytuacjach struktura energetyczna w ciałach subtelnych człowieka, powielona po raz kolejny i kolejny, osłabia je i powoduje szczególną wrażliwość w tym obszarze matrycy energetycznej. Dusza przechodzi w kolejne wcielenia, ale w jej pamięci, tej nieśmiertelnej i zachowującej każde z doświadczeń i odczuć, jest zachowany zapis tego, co było. Szczególnie głęboko zapisane (a zatem mocno odczuwane) jest to, kiedy dana sytuacja powtórzyła się wielokrotnie lub jeśli dotyczy jednego z ostatnich wcieleń. Oczywiście nie rozpatruję tego w kategoriach oddzielności od programów rodowych, obciążeń genetycznych, naturalnych predyspozycji, zapisanych emocji i doświadczeń z bieżącego życia – to wszystko w różnym stopniu uzupełnia się i stanowi kompletną całość. Jednak jedno z ewentualnych źródeł wyzwania warto rozpatrywać bez oderwania od pozostałych, aby uzdrowić określony problem dogłębnie i całkowicie.

I oto świadectwo dawnych wcieleń tak ściśle wiąże się z tym co w czasie aktualnym, co jest odczuwane w ciele fizycznym, z czym człowiek boksuje się czasem wiele lat lub bez powodzenia, że nie sposób pozostać wobec niego obojętnym. Nagle wiele rzeczy zaczyna się układać w jedno, niczym pasujące do siebie puzzle. Zaczynasz rozumieć, skąd takie a nie inne lekcje do przerobienia, mało tego – sam potrafisz je nazwać i określić, zaś świadomość ich nazwy i znaczenia w naturalny sposób skutkuje wewnętrzną akceptacją i większą lekkością w przerobieniu wyzwania. Bo jeśli rozumiesz, skąd się wzięło i czemu służy, akceptujesz to z większą łatwością i rozumiesz, jak sobie z tym poradzić.

Kilka lat temu poznałam człowieka, który cierpiał na irracjonalny strach przed dymem - do tego stopnia, że nosił przy sobie cały czas detektor powietrza z miernikiem tlenku węgla i kompulsywnie sprawdzał jakość wdychanego powietrza, zaś jego fizyczne ciało odpowiedziało na ten lęk astmą. Dopiero po odczycie wcieleń, kiedy dowiedział się, że w poprzednim życiu był strażakiem i zginął podczas jednej z akcji wskutek uduszenia czadem – spojrzał na swoje dotychczasowe lęki i schorzenia ze zrozumieniem i zupełnie inaczej, niż dotychczas. Zaczął rozumieć siebie i swoje życie. Tak namacalnie doświadczał tych lęków, bo zostały one zapisane w jego duszy w ostatnim wcieleniu - ich pamięć była jeszcze bardzo intensywna, tym bardziej, że towarzyszyły tym przeżyciom niezwykle traumatyczne doznania, na dodatek połączone z czasem odejścia. To było ostatnie zapisane wspomnienie z poprzedniego wcielenia: poczucie duszenia i braku powietrza, kołatanie serca, brak czucia w palcach i narastający strach... W przypadku tego mężczyzny po uzdrowieniu wspomnianych wcieleniowych doświadczeń - uciążliwe dolegliwości zaczęły ustępować.

Pamiętam dziewczynę, która zgłosiła się do mnie z polecenia swojej kuzynki. Potrzebowała oczyszczenia energetyki - w ramach tej sesji często wykonuję wglądy we wcielenia, by lepiej zrozumieć zarówno źródło różnych obciążeń karmicznych, i by móc je skutecznie uzdrowić. Ludziom czasem nie wiedzie się w miłości albo w finansach, bo są obciążeni tzw. długiem karmicznym lub związani przyrzeczeniami natury wieczystej lub ślubami wieczystymi, składanymi w poprzednich życiach. Dusza pamięta o nich i traktuje jako obowiązujące, bo skoro człowiek z własnej woli i (na ileś) świadomie złożył takie śluby „na wieczność”, „na zawsze”, to zobowiązał się do ich przestrzegania. I nawet jeśli np. śluby ubóstwa lub śluby samotności były składane w odległym średniowieczu, dusza człowieka o nich pamięta i respektuje je. Człowiek zachodzi w głowę, dlaczego tak trudno mu zbudować trwałą i szczęśliwą relację miłosną lub czemu nie wiedzie mu się finansowo... tymczasem przyczyna może tkwić w tym, co karmiczne. Powtórzę, rozpatrywać to należy bez oderwania od szerszego kontekstu programów rodowych, zapisanych emocji, bieżących doświadczeń, nawet natury duszy. Jednak karmiczne źródło może być jak praprzyczyna, która nieuwolniona lub niewłaściwie uwolniona – tkwi niczym kolec w bolesnej ranie. Podobnie bywa ze składanymi wieczystymi ślubami wierności komuś (a także czemuś) – taka osoba podświadomie szuka tej duszy, której niegdyś ślubowała miłość lub wierność „na wieki”. I może odczuwać wewnętrzną samotność, i tęsknić za kimś nienazwanym w przekonaniu, że on gdzieś jest, i wciąż szukać... Widziałam wiele związków, które znalazły się na skraju rozpadu, bo na drodze pojawił się znienacka ktoś taki, ktoś trzeci i nagle jakby świat zniknął, liczyła się tylko ta osoba, nic więcej. Po ludzku niewytłumaczalne, że ktoś obcy mógł naruszyć pozornie ugruntowany świat, ale kiedy dwie dusze rozpoznają siebie, to liczy się tylko więź, która je kiedyś połączyła mocą wieczystej przysięgi.

I dziewczyna, która się do mnie zgłosiła kilka miesięcy temu, też cierpiała na brak szczęścia w miłości. Do tego mocno zaznaczył się u niej dług karmiczny z liczby 13. tzw. dług pracy. Kiedy zaczęłam jej opowiadać o jednym z wcieleń, w którym najwyraźniej zapisał się ten dług karmiczny - pozornie sceptyczna, zaczęła otwierać coraz szerzej oczy ze zdumienia. Zobaczyłam odległe wcielenie męskie, człowieka z zamożnej rodziny hinduskiej, który otoczony przez służbę spędzał całe dnie... na odpoczywaniu. Miał wszystko czego zapragnął, ale brak ruchu i niechęć do jakiejkolwiek aktywności mocno zapisana w przestrzeni karmicznej, odbiła się na jego stawach i kondycji nóg. Dziewczyna, mimo że młoda i aktywna, już miała zbliżone problemy zdrowotne. Była zaszokowana, że to wiem. Bo z poziomu umysłu świadomego nie miałam możliwości tego wiedzieć. Jej częściowy sceptycyzm zniknął, kiedy powiedziałam jej o dolegliwościach zdrowotnych i tym, co jeszcze zobaczyłam. Przyznała, że kocha Indie i kiedy tylko ma możliwość, powraca tam, bo czuje się jakby była „w domu”. To odczucie zawsze ją zastanawiało i dziwiło, bo pochodzi z zupełnie innej kultury i przestrzeni religijnej. A ją jednak zawsze ciągnęło do Indii. Dusza zapisała w pamięci miłość do miejsca, w którym wspomniane wcielenie zostało przeżyte w pełnym dostatku, w poczuciu szczęścia, odczuwania przyjemności, gdzie nawet wodę w pucharach podawano panu na tacy... Równocześnie wypełnione bogactwem i sielanką życie, pozbawione elementu działania i pracy, przeżyte z wykorzystywaniem swojej wysokiej pozycji w kaście i służbą u boku, zaskutkowało powstaniem „długu pracy”.

Z kolei wieczyste śluby wierności dotknęły dosyć boleśnie pewnego chłopaka. Sam rozwijający w sobie dar widzenia chciał zrozumieć, dlaczego nagle na jego drodze stanęła kobieta, do której poczuł coś, czego nie czuł nigdy wcześniej i do nikogo. Pomimo różnic narodowościowych i pewnej bariery językowej - był gotów rzucić wszystko, całe dotychczasowe życie, łącznie z opuszczeniem żony i dzieci, by być z kobietą, do którego krzyczała jego dusza. Dowiedziałam się o tym już po dokonanym odczycie. Kiedy zgłosił się z polecenia wspólnej znajomej czarownicy, był mi zupełnie nieznaną osobą. Przyszedł po zrozumienie. Przyszedł po odpowiedź z kart. To co mu powiedziałam o nim, jego życiu i aktualnej sytuacji, także w odniesieniu do płaszczyzny karmicznej, wywołało w nim zdumienie i poruszenie. Tak bardzo z nim zarezonowało, że zdecydował się również na uzdrowienie tych doświadczeń. Zobaczyłam, jak w bardzo odległej przeszłości składał wieczyste śluby walki za wiarę. No i jego życie zdawało się być walką. W przestrzeni energetycznej cały czas przy lewym boku trzymał miecz. W tym dawnym wcieleniu brutalnie rozprawiał się na polu walki z przeciwnikami, ścinając im głowy. Kilka tych pozbawionych głów wojennych ofiar stało przy nim zresztą przez te stulecia, będąc jako dusze związane mocną więzią momentu odejścia i odejścia taką śmiercią, a także braku wybaczenia. Potem zobaczyłam obraz jego ówczesnej młodej żony, którą była wspomniana wyżej, spotkana w tym życiu kobieta. Dramatyczny obraz utraconej przez nią ciąży, po której dostała rozległego krwotoku i odeszła. Jej śmierć ówczesny małżonek odebrał jako karę dla siebie za ścinanie głów wrogom. Na łożu śmierci zrozpaczony obiecał jej miłość ‘aż po grób’, i że „na zawsze” będą razem. Ona miała już wtedy ograniczoną świadomość, złożyła podobne śluby, jednak nie w pełni świadomie. I to miało swoje odzwierciedlenie w aktualnej relacji: on nie widział poza nią świata, ona nie była aż tak głęboko zaangażowana. Dopiero uzdrowienie przyniosło temu mężczyźnie ulgę i uwolnienie. Po kilku miesiącach od tamtych działań ma się bardzo dobrze, dwa tygodnie temu miałam okazję prowadzić z nim inną sesję i przyznał, że patrzy na świat już w inny sposób i nie czuje się „zniewolony”. Bo uwolnienie karmicznych zobowiązań i obciążeń nie ma za zadanie wpływać na ludzką wolę, ale ją człowiekowi zwracać. Większość spośród złożonych przysiąg lub ślubów wieczystych było składane przez osoby nie mające świadomości, jak wielkie biorą na siebie obciążenie i na jak długi, bo nie mający granic, czas się wiążą. W kolejnych wcieleniach ograniczało to ich naturalne prawo do szczęścia, miłości, bogactwa... prawo do stanowienia o sobie. Mało kto również wie, że składane kiedyś śluby wierności mogą dzisiaj dotyczyć osób o zupełne odmiennej kulturze lub przekonaniach, osób tej samej płci lub o znacznej różnicy wieku - może być nawet tak, że ta druga osoba jest jeszcze dzieckiem... Uwolnienie od tych karmicznych obciążeń oddaje pełną możliwość decydowania o swoim życiu.

Czasami słyszę pytanie: "Czy ja miałam/em tylko same takie „trudne” wcielenia... Czy nie było lekkich i przyjemnych"? Zdecydowanie były różne, spokojne i piękne też. Nawet znane. Spotkałam podczas pracy z wcieleniami osoby, które zapisały się na kartach historii, a nawet Biblii. Maria Skłodowska – Curie, Maksymilian Maria Kolbe (ogłoszony świętym), Hugo Kołłątaj, Elżbieta I Tudor, Czyngis-chan, wódz indiański Pontiac, święta Kinga, święty Izydor, papieże, znani rewolucjoniści, wodzowie plemienni, trudno mi spamiętać wszystkie, bo tak wiele tych ciekawych postaci było. W końcu wyjątkowe spotkania sprzed kilku lat: młody mężczyzna, który pokazał się jako Zachariasz ojciec Jana Chrzciciela oraz kobieta w średnim wieku, która pokazała się jako Maria Magdalena. Działania od mitycznej Atlantydy, poprzez Egipt i odległe cywilizacje, aż do czasów nowożytnych. O ile nie każdy musiał byś księżniczką lub księciem, to każdy ma w historii swojej duszy wcielenia pełne szczęścia, piękna, spokoju, radości, ale te wypełnione dobrem wcielenia prawdopodobnie nie wymagają uzdrowienia (z wyłączeniem, kiedy pokazują się jako źródło długu karmicznego lub konkretnych obciążeń energetycznych jw.). Do uzdrowienia są wcielenia określane jako „trudne”, i dlatego to one manifestują się spośród dziesiątek, a może setek doświadczonych reinkarnacji. Natomiast w przypadku odczytów danych wcieleń lub prowadzenia przeze mnie hipnozy regresyjnej - pokazują się obrazy wcieleń, które powiązane są z głównym tematem nad którym pracujemy, czy o który pytamy. Czasami chodzi o wyłonienie najważniejszych w jakimś zakresie wcieleń albo opartych o relacje karmiczne z konkretną osobą.

Pytano mnie kilkukrotnie, czy to właściwe etycznie, by uzdrawiać takie doświadczenia i związane z nimi wcielenia. Odpowiadam: tak, o ile jest na to zgoda człowieka oraz jego duszy. To nie jest „droga na skróty”. Sam człowiek już to kiedyś przeżył i tego doświadczył - nie musząc tego powielać po raz kolejny, może otworzyć się na uzdrowienie tej przestrzeni. Nie jest w ten sposób pozbawiony możliwości przerabiania kolejnych lekcji, bo uzdrawiane jest to, co już było. Kolejne kartki zapisuje już na czysto sam i od niego zależy, co konkretnie się na nich znajdzie. Odpowiadam oczywiście tylko w moim imieniu, za mnie i za moje działanie. Metody autorskie, którymi pracuję, zostały mi przekazane przez Stwórcę i mam pewność, że służą Najwyższemu Dobru danej osoby, tym bardziej że zawsze działam z intencją dobra, pod opieką Stwórcy i Aniołów świetlistych.

Autor: Agnieszka Wykrota – Przysiwek

CEO Neurocoaching Institute of Knowledge UK, Trenerka EFT i Cellular EFT, Neurocoach, Trainer Instructor IANLP, Coach ICI, Certyfikowana Hipnoterapeutka – Master Hipnozy, NLP Master IANLP i IN, Mistrzyni Reiki i Angel Reiki, Certyfikowana Nauczycielka Soul Body Fusion®, Radiestetka, Ukończyła Akademię Psychobiologii oraz Theta Healing Institute of Knowledge

Fot. własne

 

Fot. internet

Dodaj komentarz
Doktor | Anioł - Wszelkie prawa zastrzeżone © 2024
Powered by Quick.Cms | Webmaster by Zakładanie stron