Szczęśliwy na własnych warunkach

W wielkim mieście mieszkał starszy, samotny mężczyzna. Miasto było pełne przemysłowych ulic i biznesowych dzielnic, i wydawało się szare, z chmurami ciągnącymi aż po horyzont. Dzień za dniem upływał w nim coraz szybciej, na zbyt wielu obowiązkach zawodowych i trudności w dogonieniu czasu. Mężczyzna gonił czas od wielu lat, i był jak to miasto, na zewnątrz zajęty i w nieustannym ruchu, w środku zaś szary i zmęczony. Kiedy wracał do pustego mieszkania na przedmieściach wolał nie myśleć, że kolejne lata płynęły przez palce, a on był sam i samotny. Nawet nie wiedział, kiedy zaczął patrzeć wrogo na świat i na ludzi mijanych każdego dnia. Nie wiedział, że za tą złością stały lęk i samotność.

Kiedy pewnego późnego popołudnia wracał z pracy, na schodach przed domem zobaczył siedzącego psa. Kundelek miał wyleniałą sierść, rany na nogach i odskoczył z przestrachem, kiedy mężczyzna chciał ominąć go na schodach. Poirytowany, ze złością i krzykiem przegonił zwierzę. Ale kolejnego dnia kiedy mężczyzna wracał do domu, spotkał tego samego psa siedzącego w tym samym miejscu na schodach kamienicy. Pies patrzył na niego w tak przejmujący sposób, że mężczyźnie zrobiło się go żal i wyniósł mu na schody miskę z wodą i jedzenie. Z ciekawością obserwował, jak wygłodniałe zwierzę jadło z zapamiętaniem, wesoło machając ogonem. Pierwszy raz od długiego czasu mężczyzna poczuł zadowolenie i nawet się uśmiechnął. A następnego dnia w drodze z pracy kupił karmę i miskę na wodę, licząc w głębi ducha, że pies i tego dnia będzie na niego czekał na schodach przed domem. I tak było.

Mężczyzna tak się zżył z czekającym na niego po pracy psem, że wkrótce otworzył mu drzwi swojego domu i swojego serca. A zwierzę odpowiedziało ogromnym przywiązaniem i bezwarunkową miłością. I za każdym razem, kiedy mężczyzna wieczorem siadał na dużej kanapie i myślał o tym, że jest sam – w tym samym momencie na miejsce obok wskakiwał pies, machając ogonem i życzliwie szturchając pana nosem w nadziei na pogłaskanie i przytulenie. I patrząc w wierne oczy przygarniętego niegdyś zwierzaka mężczyzna rozumiał, że nawet jeśli jest sam, to nie jest już samotny. A jego dotychczasowa gorycz, złość i lęki zostały gdzieś na spacerach, pozostawione pomiędzy kolejnymi piłkami rzucanymi dla aportu. Już nie był szary ani zmęczony, i świat w wokół także przestał być szary. Ze zdumieniem zrozumiał, że świat zewnętrzny zaczyna się w nim samym. Pojął też, że nie musi żyć tak, jak inni, by być szczęśliwym na własnych warunkach. Bo miłość już była w jego życiu.

Autor: Agnieszka Wykrota – Przysiwek

Terapeutka, Hipnoterapeutka, Ekspertka Uzdrawiania Duszy, Coach ICI

fot. Internet

Doktor | Anioł - Wszelkie prawa zastrzeżone © 2024
Powered by Quick.Cms | Webmaster by Zakładanie stron