Żyj własnym życiem

Żyj własnym życiem

Pozornie każdy rozumie, w czym rzecz. Warto pilnować własnych spraw, realizować swoje plany, skupiać się na tym, co ważne dla siebie samego. Tymczasem dzisiaj, kiedy z jednej strony panuje powszechne poczucie braku czasu, a z drugiej panują media społecznościowe, coraz trudniej o zachowanie prywatności i skupienie na sobie. Wiele osób pamięta barwne czasy, kiedy na osiedlach najlepszych przekaźnikiem informacji była tzw. poczta pantoflowa, często w postaci starszych sąsiadek pilnujących wejścia na klatkę schodową. Było wiadomo, kto do kogo przyszedł, co kto nowego kupił do domu, gdzie była awantura, a gdzie ludzie weszli w związek. Dzisiaj – zwłaszcza w czasach pandemii i w wyniku wprowadzanych lockdown’ów – przez te półtora roku ludzie zostali tak bardzo oddaleni od siebie, że pozornie zmuszeni do pilnowania własnego życia. Pozornie, bo fizycznie. W rzeczywistości pomyślcie, jak wielka część życia i aktywności przeniosła się do strefy matriks, którą na potrzeby tego artykułu nazywać będę przestrzeń internetu. Bo w ludzkich głowach też zapanował matriks. Niedowierzanie, lęk, poczucie chaosu a nawet zagrożenia, wahania… to wszystko, z czego zbudowana była rzeczywistość wielu osób, przenosiło się na poszukiwanie kolorytu i pozornie lepszej rzeczywistości w nierzeczywistym, w pewnym zakresie, internecie. Tam wiele osób przeniosło – czasem bardzo dosłownie – swoje centrum życiowe. A także zaczęło żyć życiem, które nie należało do nich. I nie chodzi tylko o śledzenie wpisów sąsiadów, kolegów ze szkoły, czy zazdrosnej kuzynki… chodzi o życie, które w pewnym momencie 1:1 przeniosło się dla wielu do przestrzeni wirtualnej. Dzisiaj, kiedy świat wychodzi powoli na prostą i dźwiga się po trudnych doświadczeniach, powrót do własnej przestrzeni życiowej, dla wielu osób wciąż pozostaje wyzwaniem.

O co jednak dokładnie chodzi? Dlaczego warto powrócić do swojego życia i to nim się zająć? Po pierwsze, internetowy matriks tylko na chwilę przyniesie poczucie złudzenia brakiem obowiązków oraz egzystencji w kolorowszym, niż codzienność, zawieszeniu. Rzeczywistość jednak doprosi się należnej jej uwagi. Kiedyś przecież trzeba będzie wrócić do piętrzących się w zlewie garczków, wymieść pajęczyny z kątów lub zająć się lekcjami młodszej pociechy. Im dłużej ktoś tkwił w zamku wybudowanym na internetowych przekazach, tym trudniej odnaleźć swoje miejsce w fizycznej przestrzeni. Po drugie, internet ogólnie, zaś media społecznościowe w szczególności, są jednymi z największych pożeraczy czasu i uwagi, jakie znam. Moim zdaniem wyrządziły ludzkości tak wiele dobrego, jak i złego. Z zasady i z powodu braku czasu nie sprawdzam wszelkich wiadomości na ogólnym fb, z zasady do niedawna z mediów społecznościowych korzystałam jedynie na komputerze nie instalując na telefonie, co zmieniły wyłącznie obowiązki zawodowe. Nie wierzysz, jak bardzo jesteś w internecie? Zrób zatem niewielki eksperyment. Jeśli śledzisz bieżącą przestrzeń społecznościową, sprawdź w analizie czasowej jak wiele godzin dziennie poświęcasz mediom społecznościowym, te zestawienia standardowo przychodzą w formie powiadomień na komórki. Pomyśl wtedy, jak wiele czasu dziennie poświęcasz swoim dzieciom lub partnerowi, i porównaj te wartości. A potem pomyśl, kto i kiedy podaruje ci znów te chwile, kiedy twoje dziecko miało tyle lat co teraz, przeżywało pierwsze rozczarowania, miłości, chodziło po raz pierwszy z rozbitym kolanem lub wdało się w sprzeczkę w szkole…? A może powiedziało pierwsze słowo lub pierwszy raz świadomie się uśmiechnęło…? Świadomość. Tego często brakuje przy zbyt intensywnych godzinach spędzanych w przestrzeni matriks. Żeby zapanowała jasność, wyjaśniam iż nie dotyczy to oczywiście pracujących zdalnie, dla których przestrzeń internetowa jest obszarem pracy. Ale i tu warto szukać równowagi. Po trzecie, jest sprawą oczywistą, że to co widzą oczy - niekoniecznie oddaje rzeczywistość, zwłaszcza w sferze wirtualnej. Zielone ogródki sąsiadów nie muszą być tak bardzo zielone jak na fotkach, wypasiony samochód koleżanka z dzieciństwa może jeszcze spłacać wiele lat, a za sweet-focią partnerki byłego może kryć się ból i samotność. Nie wierz wszystkiemu, co widzisz fizycznym okiem, bo załamanie światła może być zbyt duże, by pokazać stopień ubarwiania rzeczywistości. Po czwarte, i może najważniejsze, bo łączy się z tym co powyżej. Żyjąc własnym życiem poświęcasz całą uwagę i energię własnym sprawom. Masz przez to więcej mocy, by działać, by tworzyć, by iść do przodu, by osiągać cele. Kiedy skupiasz się na życiu innych – to właśnie tym ‘innym’ oddajesz swoją osobistą energię i moc. Pozwalasz przez to ograbić się z własnej uwagi, i na własne życzenie symbolicznie oddajesz komuś władztwo nad swoim czasem, przestrzenią i życiem… Czy naprawdę tego chcesz?

Prosty, i dość okrojony na potrzeby artykułu, sposób na spełnione własne życie, mówi: żyj bez marnowania energii na relacje, które niewiele wnoszą do twojego życia; bez skupiania uwagi na analizie życia innych ludzi, bez bezmyślnego naśladowania lub kopiowania życia innych; żyj bez marnowania czasu na plotki, krytykowania, narzekanie lub zazdrość. Swój czas i uwagę poświęcaj swojemu życiu i ludziom, których kochasz. A w prostocie tych działań poczujesz siłę i moc, miłość oraz spełnienie.

Autor: Agnieszka Wykrota - Przysiwek



Dodaj komentarz
Doktor | Anioł - Wszelkie prawa zastrzeżone © 2024
Powered by Quick.Cms | Webmaster by Zakładanie stron