Zakochana w relacji, czy w człowieku?

Ludzie nie wiążą się ze sobą myśląc, że im nie wyjdzie. Ludzie wchodzą w związek w zachwycie, stanie uniesienia oraz z przeświadczeniem, że będzie idealnie LUB, że „tym razem będzie inaczej, szczęśliwiej i lepiej”. Jak inaczej miałoby to sens? Nawet wtedy, kiedy związek bywa "wymuszony" czynnikami zewnętrznymi, to ludzie wierzą, że będzie lepiej, że się ułoży. Bo chcą wierzyć i budować swoje lepsze życie. Bo nie zaznali wcześniej takiej miłości, na jaką czekali, bo zostali zranieni lub porzuceni, cierpieli. Bo w dzieciństwie walczyli o uwagę i uczucia rodziców, bo mieli poczucie, że są pomijani, niezauważani albo w stanie rywalizacji z rodzeństwem, pracą, obowiązkami lub nowym partnerem rodzica... Czasem przejmowali rolę obrońcy i opiekuna swojego rodzica, co w poczuciu misji odbierało im możliwość, by czerpali ze swojego dzieciństwa miłość, poczucie harmonii i bezpieczeństwa.

Bywa, że jako dorośli w pogoni za tym czego nie zaznali, każdą potencjalną miłość traktują potem jak ratunek. Ratunek, który pozwala im zmienić swoje spojrzenie na siebie samego. Że jednak ktoś ich zauważa, obejmuje ramieniem, że są dla kogoś ważni... Bo wciąż przeglądają się w oczach innych i z nich czerpią poczucie własnej wartości. I zakochują się w samej relacji, a nie w drugim człowieku. Stojąc raczej w wyobrażeniu, niż w prawdzie. Stan zakochania niesie i wszystko wydaje się możliwe, jak w poczuciu iluzorycznej ekstazy. I czerpiesz z tej chwili, i wszystko wydaje się takie, jakie powinno być. Dopiero kiedy opada złoty pył i pojawiają się wyzwania – twarde, życiowe, codzienne i przyziemne - sprawdzana jest istota tej miłości. Bo nie sposób żyć pod kloszem, w odizolowaniu od tego, co za oknem. A kiedy ten klosz utkwił zbyt mocno, warto spojrzeć, czy w twojej codzienności jest miejsce na wartości i osoby inne, niż twój partner. Bywa, że zakochany człowiek budowany klosz postrzega jako troskę, a jest on ogradzaniem od świata zewnętrznego, od rodziny, otoczenia, dotychczasowych pasji. I coraz trudniej oddychać bez partnera. I trwa to, dopóki nie zauważysz, jak bardzo decydujący wpływ ma on na relację, a może i kontrolę w toksycznym związku. Będziesz się wzdrygać, zaprzeczać, pukać w czoło. Warto jednak na spokojnie spojrzeć na klosze, jeśli takie są wybudowane w twoim życiu.

Obserwuję z zaciekawieniem, jak partnerzy zwracają się do siebie. Czasami po imieniu, a czasami nazywając drugą osobę "myszką", "żabcią", "kotkiem", "bączkiem", "słoneczkiem", "niedźwiadkiem", "gapcią", "osiołkiem" etc. Nie zastanawiając się nad tym, że za każdym z tym określeń stoi konkretna symbolika i energetyka. Jaką rolę w związku może odgrywać myszka, żabcia, gapcia, bączek, kotek, czy osiołek...? A jaką może przybrać niedźwiadek lub słoneczko...? Jakie cechy charakteru łączymy z takim konkretnym nazewnictwem? Zgadzasz się, że nazywając partnera symbolicznym określeniem, nadajesz mu moc sprawczą lub ją ograniczasz? Narzucasz być może określony sposób zachowania lub cechy charakteru…? I na to samo pozwalasz wobec siebie…? Myszka bywa mała i bezbronna, ale może podgryzać i poczynić wiele szkód - chcesz dla siebie lub dla kogoś takiej roli? A może odpowiada ci rola "osiołka", który wedle społecznego postrzegania, niechętnie zmienia zdanie, z uporem staje w miejscu i miewa ograniczony światopogląd...? A może brzęczący okrągły bączek? Lub słoneczko, co prawda dominujące i ogarniające przestrzeń swoją obecnością, na którego blask jednak nie sposób patrzeć zbyt długo...? Doskonale pasuje w tym miejscu odniesienie: Mówisz i masz! W tym przypadku pasuje ono idealnie, bo manifestuje się w życiu dość szybko. Pomyśl zatem, zanim zaczniesz zwracać się do partnera w określony sposób.

Podobnie rzecz się ma co do sposobu wyrażania o innych. Nie mam tu na myśli kawałów o teściowej. Szacunek w związku jest poniekąd miarą tego, jak twój partner wyraża się o swoich byłych, eks-partnerach. Nie wróż dobrze ani przerzucanie na nich całej odpowiedzialności za to co wydarzyło się negatywne w byłym związku, przedstawianie w złych barwach, analizowanie wszystkich szczegółów eks relacji, skupianie na tym uwagi i emocji, ani tkwienie w tym co było, z żalem i poczuciem zranionych uczuć... Jeśli ktoś stoi wciąż jedną nogą w przeszłości, to nie do końca jest z tobą. Jeśli ktoś źle wyraża się o tych, z którymi kiedyś łączyła go głęboka relacja czy miłość, to w podobny sposób może kiedyś mówić o tobie... Rzadko pamiętamy przecież, że umowy są zawierane na czas kryzysu, a nie na czas prosperity. Umowy małżeńskie i partnerskie również takimi są...

Autor: Agnieszka Wykrota – Przysiwek

Terapeutka Uzdrawiania Duszy i Uzdrawiania Komórkowego, Coach

 

Dodaj komentarz
Doktor | Anioł - Wszelkie prawa zastrzeżone © 2024
Powered by Quick.Cms | Webmaster by Zakładanie stron