Jesteś marzeniem twoich przodków...

Wczoraj zakończyłam wyjątkowy proces przy uzdrawianiu kolejnego rodu - drzewa rodowego niezwykłej dziewczyny, absolutnie zaangażowanej we wsparcie dla swoich przodków. Postanowiłam napisać o tym, bo po raz kolejny mam świadectwo tego, jak bardzo ten proces, uwaga poświęcona członkom rodu i kierowana do nich bezwarunkowa miłość, potrafią zdziałać cuda.
 
Historia każdego rodu jest niezwykła, pełna większych lub mniejszych sukcesów, zbudowana z tysięcy ludzkich celów i marzeń. Ale i obarczona z reguły wieloma wyzwaniami, sytuacjami i zdarzeniami, które uznajemy powszechnie za 'trudne', bo i nie sposób uniknąć takich na przełomie setek lat istnienia linii rodowych i tysięcy osób, które tworzyły każdą z rodzin od początku jej istnienia. Historia, za którą stoi wiele wyborów lub decyzji, czasem zaskakujących lub niezrozumiałych, czasem budzących sprzeciw lub przynoszących tragiczne konsekwencje. Dodatkowo historia słowiańskiego rodu to ludzie wyrośli na ziemiach, gdzie toczyły się walki, rewolucje, zrywy niepodległościowe, wojny światowe; na ziemiach które widziały strach, zniewolenie, przemoc, upadające ludzkie marzenia i nowe powstałe na ich popiołach, na ziemiach płaczących krwią i rodzących bohaterów, na ziemiach przesiąkniętych trudem i odwagą, łzami smutku i radości... Te ziemie rodziły ludzi wybitnych i niezwykle mądrych, choć często błądzących i powtarzających błędy swoich dziadów... Jak to w rodzinie, matki wychowują dzieci często tak jak same zostały wychowane bo nie znają innych dróg, ojcowie przewodzą rodzinom na mocy sobie znanych wzorców, tego co widzieli, zaobserwowali, czego zostali nauczeni. W rodzinie powstaje program rodowy - wzorzec, według którego nieraz zupełnie nieświadomie żyjemy i działamy, niosąc lojalnie to, co nieśli przodkowie. Czasami staramy się z tego wyłamać, ale im więcej zadanego trudu, tym większe napięcie, stres i trudność w stanięciu samemu z sobą w prawdzie. Bo przecież choć nie zaczęło się od ciebie, to będąc tu i teraz, to ty masz siłę sprawczą czynienia dla twojego rodu.
 
I kiedy ze zrozumieniem i miłością podchodzimy do rodu, który przecież sami sobie wybraliśmy, i do rodowych wartości, do przodków dzięki których życiu, pracy i świadectwu jesteśmy - nie starając się wchodzić w ich „buty” i role, bez oceniania, bez osądzania, w postawie pełnej akceptacji, wybaczenia i miłości - oto nagle z tego zaangażowania w uzdrawiające działanie dla rodu, rodzi się cud. Zbieżność słów z języka prasłowiańskiego nieprzypadkowa. Ród wydaje na świat, czyli rodzi, doprowadza do wzrastania.
I wierzcie mi, że za każdym razem kiedy tylko wchodzimy w ten proces autentycznie i z zaangażowaniem, dzieją się rzeczy niezwykłe. I za każdym razem na równi jestem nimi wzruszona i poruszona. Mimo że tak wiele już historii widziałam i tak wiele wsparcia popłynęło do tak wielu rodów... Wzruszenie jest zawsze takie samo. Kiedy uwolnienie tzw. klątwy rodowej przynosi w rodzinie nagłe szczęśliwe "trafy" i okazje, a na płaszczyźnie materialnej udaje się to, co nie udawało się miesiącami... Kiedy w rodzinie zaczynają się rodzić dzieci, których przez długi czas nie było... Kiedy ojciec rodziny po wielu latach zmartwień i poddania się może nareszcie cieszyć się widokiem córek tworzących szczęśliwe relacje miłosne... Kiedy "cofają się" dziedziczne schorzenia... - te zmiany są widoczne w świecie materii i odczuwane namacalnie... Kiedy odprowadzane są dziesiątki i setki dusz, tkwiących przy rodach niczym nieświadome podczepy, dusze potrzebujące wybaczenia rodowi i na wybaczenie oczekujące... Kiedy osoba niosąca w sobie urazy do bliskich, pod wpływem prowadzonych działań, otwiera się na wybaczanie, akceptację i miłość do nich... czuje ich wsparcie i wie, że nie będzie już nigdy sama – i wie to bardziej, niż kiedykolwiek wcześniej. Bo stoi za nią jej ród i piękna, uzdrowiona historia i przyszłość, których jest częścią. Bo stoi za nią moc rodu.
 
Piszę o tym, bo dla każdego z nas proces uzdrawiania rodu to w pewnym stopniu proces terapeutyczny. Uzdrawiając swój ród, uzdrawiamy siebie. Sięgamy do źródeł, stajemy w prawdzie, mierzymy się także z własnymi emocjami. To doskonała możliwość, by zaakceptować działania i wybory naszych przodków, bez oceny i bez osądzania. By zrozumieć, jak wiele na siebie przyjęli i jak wiele zrobili, byśmy byli tu i teraz. By poczuć, że jesteśmy częścią ogromnej całości. która oczekuje od nas tylko zrozumienia i miłości. I wybaczenia tam, gdzie jest ono potrzebne. By zauważyć i docenić, że jesteś wybrańcem. Wybrańcem spośród setek, możemy tysięcy osób z twojego rodu, który ma przywilej wziąć aktywny udział w procesie jego uzdrawiania. A kiedy to zrozumiesz, zmienia się wszystko. I ty stajesz się innym człowiekiem...
 
Kiedy byłam dzieckiem mój Dziadziuś powtarzał nam, swoim wnukom, że żyjemy w świecie pełnym dobrobytu, w którym łatwo jest żyć. Jego dzieciństwo i młodość przypadły na lata 30-ste, a potem czas II wojny światowej, w takich warunkach dorastał... Lata po I wojnie panował głód i przeraźliwa bieda, a ludzie opowiadali sobie, jak wieczorami na rozstajach dróg widywano dusze cierpiące tych, którzy umarli na wojnie lub z głodu i odeszli bez pochówku, których grzebano poza poświęconą ziemią i którzy nie mogli zaznać spokoju... Jako młody chłopak widział, jak hitlerowcy palili całe wsie, a w zaryglowanych stodołach płonęli ludzie... I jak jedyne schronienie dawał w tamtych czasach las... Jakie miał marzenia, i jak wiele z tych marzeń trzeba było porzucić... Takich historii w każdym rodzie jest wiele, historii pełnych traumatycznego bólu, strachu, nawet przerażenia. I choć nie byliśmy świadkami tych historii, to one są obecne w rodzie, podobnie jak towarzyszące im energie i emocje, ból i traumy. One zapisały się na rodowej matrycy i płyną dalej, przekazywane w energii rodu z pokolenia na pokolenie. To co możemy zrobić, to uwolnić te obciążenia i uwolnić od nich naszych przodków, nas samych, by nie nieść już dalej tego, co nie nasze. W rezultacie uwolnić od nich nasze dzieci, wnuki i wszystkie kolejne cudowne istoty, które przyjmie nasz ród. To możemy zrobić. Wypełnić akceptacją, odpuścić to co negatywne, wybaczyć i bezwarunkowo umiłować. To możemy zrobić dla nich i dla nas. I dla tych, którzy po nas przyjdą, by byli wolni, a ród był ich mocą. Będąc marzeniem naszego Rodu, jednym z wielu spełnionych...
 

 

Dodaj komentarz
Doktor | Anioł - Wszelkie prawa zastrzeżone © 2024
Powered by Quick.Cms | Webmaster by Zakładanie stron